Chochołowska 2016

 

 

Parafrazując Wieszcza - śniegu było w bród! I mróz - nocami słupek rtęci spadał do minus 15 st. C Takiej zimy nie było na Chochołowskiej od kilku lat, a w Warszawie od kilkunastu – i nadal w stolicy widać tylko ślady tej pięknej pory roku. Natomiast w górach – zima jak z bajki! Szlaki wokół Doliny Chochołowskiej nieprzetarte, świerki otulone białym śnieżnym szalem, strumienie pod lodem, wodospad zmienił się w lodospad, na grani śnieżna zamieć. Jednym słowem – zimowe CUDO! Na podziwianie tych pięknych widoków zdecydowało się 14 osób: siedmioro członków SKT: Ewa Byszewska-Szpocińska i Andrzej Szpociński, Tomek Ciągała, Marek Fijałkowski (który ku swojemu i naszemu żalowi przechorował cały pobyt w schronisku), Ewa i Lech Śliwowie, Ewa Wasiak. Drugą połowę grupy stanowili sympatycy i przyjaciele Klubu: córka Tomka Kasia Gajewska, jej mąż Marcin oraz ich synek Krzyś - niespełna półtoraroczny maluch dzielnie zdobywał trzecie piętro schroniska raczkując po schodach; tradycyjnie już klubową grupę wzmocnili Ania i Maciek Sulikowscy z Krakowa oraz  Basia Markowska i Jarek Marczak. Na Chochołowskiej spędziliśmy kilka pięknych zimowych dni - od 27 grudnia 2016 do 3 stycznia 2017.

Mimo trudnych warunków zimowych, codziennie wychodziliśmy na szlaki wokół Doliny Chochołowskiej. Wszyscy dzielni byli na Grzesiu, dzielniejsi jak Ewa Szpocińska,  Tomek weszli na Rakoń a najdzielniejsi - Ania i Maciek - na Wołowiec.  Super dzielnym okazał się Jarek, który odbył 11-godzinną wyprawę aż na Błyszcz i Bystrą. Trzydniowiański Wierch szaloną śnieżną zamiecią próbował zniechęcić trzy Ewy: Byszewską, Śliwę i Wasiak oraz Basię i Leszka, ale nie udało mu się. Omalże nie strąceni z grani huraganowym wiatrem weszliśmy jednak na sam szczyt.

Po dwóch dniach pochmurnych, następne były pełne słońca. Kominiarski Wierch, Ornak, Czubik, Bobrowiec błyszczały w śnieżnych pokrywach. Doliną jechały sanki, koniki parskały wesoło, dzwoneczki sygnalizowały przejażdżkę.

Od niszczycielskiego huraganu w Tatrach minęły trzy lata, ale jeszcze są miejsca na zboczach gór, gdzie wciąż leżą drzewa powyrywane z korzeniami, a wśród tych, które oparły się wichurze, jest wiele pozbawione koron.

Wieczór sylwestrowy zgromadził nas na wspólnej kolacji w apartamencie Szpotów przystrojonym świerkowymi gałązkami, które strącił z drzew silny wiatr. Ponad sto kolorowych, apetycznych i smakowitych kanapek szybko zniknęło z tac. Wśród słodkości tradycyjnie już  były pyszne pierniczki upieczone przez Anię. Po kilku toastach za kończący się rok 2016 wyszliśmy - jak co roku od ponad 30 lat - na Przełęcz Bobrowiecką, gdzie wznieśliśmy toast noworoczny. Przy szampanie i „płynie rozgrzewającym” (firmy Lech Śliwa), życzyliśmy sobie wzajemnie wielu jeszcze powitań Nowego Roku na Bobrowieckiej, słaliśmy SMS-y z noworocznymi życzeniami do rodzin i przyjaciół. Powrót do schroniska ok. godz. 2.00 zakończył naszą nocną wyprawę.

1 stycznia 2017 byliśmy na Mszy św. w kaplicy w Dolinie Chochołowskiej. Mszę poprzedził występ kapeli góralskiej z Witowa, która swój koncert kontynuowała w schronisku ku radości słuchaczy. Muzyka góralska zawsze była bliska miłośnikom gór.

 

                                                                                                                                                                                                                                                        Ewa Wasiak

 

Warszawa, 20 stycznia 2016 roku    

 

 



 



 



 



 



 



 



 



 



 



 



 



 



 



 



 



 



 



 



 

 

 

Foto - Ewa Wasiak i Lech Śliwa