Chochołowska 2018

 

 

„Narodziła nam się nowa świecka tradycja”. „Miś” Barei wiecznie żywy… Nam tzn. Spółce PKP-Intercity, która 27 grudnia 2018 roku, podobnie dwa lata temu, wysłała w drogę z Warszawy do Zakopanego tylko jeden pociąg poranny. Nauczeni doświadczeniem sprzed dwóch lat, byliśmy nocą miesiąc wcześniej na stanowiskach przy komputerach. O 0.50, 2.30, 5.20 udało się kupić bilety. Podobnie czatowaliśmy na bilety 2 i 3 grudnia ub. r., aby wrócić ze stolicy Podtatrza miesiąc później. Jakie to były powroty… lepiej nie mówić, ale ku przestrodze chętnych na powitanie Nowego Roku na Chochołowskiej i w tym roku, będzie o tym wzmianka.

Pojechaliśmy zatem na Chochołowską w mniej-więcej niezmienionym składzie tj. … i …; … i …; …; …; …; …; …; …; …; … [1] oraz przyjaciele z Krakowa …; i ….[2] Łącznie 14 osób. Od 26 grudnia 2018 r. do 3 stycznia 2019 r. spędziliśmy w Tatrach Zachodnich kilka pięknych zimowych dni.

W Zakopanem czekały na nas dwa samochody, które zawiozły nas aż pod schronisko, na co miały stosowne pozwolenie. Już przed Nowym Targiem było biało, ale Zakopane wprawiło nas w zachwyt - wyglądało jak prawdziwa zimowa stolica Polski, a Dolina Chochołowska była bajeczną krainą śniegu, który pokrywał wszystko – drogę, świerki, dach u Blaszyńskich, szczyty gór. Był to cudowny widok, zwłaszcza w porównaniu z szaro-burą Warszawą, gdzie śniegu nie było nawet „jak na lekarstwo”. W górach widzieliśmy śnieg „puszysty, biały, miękki”. I było go dużo. Bardzo dużo. Na każdym szlaku – Papieskim, na Wyżnię Chochołowską, na Grzesia i dalej na Wołowiec, na Trzydniowiański Wierch. Nie zawsze udało się dojść do celu, bo były dni, gdy na grani szalał porywisty i lodowaty wiatr. Nie widzieliśmy słońca. Każdy dzień był pochmurny, a kilka też mglistych. Pogoda jednak nikogo nie zniechęcała. Codziennie wychodziliśmy w góry, czasami torując drogę i zapadając się po pas w zaspy śnieżne. Chwilami widok gór budził smutek. Od pamiętnego niszczycielskiego huraganu Ksawery, który „jak diabeł” spadł na Tatry w 2013 r., minęło pięć lat. Na zboczach gór nadal jednak leżą drzewa powyrywane wówczas z korzeniami lub sterczą kikuty niegdyś pięknych, pod niebo sięgających świerków.  

A wieczorami śpiewaliśmy. Kolędowaliśmy już pierwszego dnia tj. 27 grudnia ub. r. w gościnnych progach „szóstki” na trzecim piętrze, którą zajmowali ...[3] – wesoła rodzinka naszej klubowej koleżanki … [4] Gospodarz apartamentu intonował piękne polskie kolędy a stworzony ad-hoc chór, którym kierowała …[5] śpiewał, tylko od czasu do czasu zerkając do śpiewnika, co zapowiada, że w przyszłym roku śpiewnik nie będzie już potrzebny. Kolędowanie zakończyła austriacka Cicha Noc, kolęda - jak wiadomo - od dawna już międzynarodowa. Śpiewanki miały miejsce także u …[6] Tym razem mieliśmy akompaniament – na gitarze pięknie grał Tadek Guranowski [7]

Wieczór sylwestrowy zgromadził nas na wspólnej kolacji w apartamencie …[8] przystrojonym świerkowymi gałązkami, które silny wiatr strącił z drzew. Gałązki były ozdobione bąbkami, kotylionami, mrugającymi lampkami, o co zadbała …[9] Sto pięćdziesiąt kolorowych, apetycznych i smakowitych kanapek, pięć rodzajów ciast, mandarynki, figi i orzeszki - szybko znikały z tac. Wśród słodkości królowały pyszne pierniczki tradycyjnie już upieczone w Krakowie przez...[10] Po kilku toastach za kończący się rok 2018 wyszliśmy - jak co roku od ponad 30 lat - na Przełęcz Bobrowiecką, gdzie wznieśliśmy toast noworoczny. Przy szampanie i „płynie rozgrzewającym”, który jak w poprzednich latach przygotował ...[11], życzyliśmy sobie wzajemnie wielu jeszcze powitań Nowego Roku na Bobrowieckiej, co wcale nie jest takie pewne, bowiem jak nas poinformowała pani z recepcji schroniska, jest grupa, która od dawna też chce powitać Nowy Rok na Chochołowkiej, ale nie może, bo „są jakieś grupy uprzywilejowane” (niby my…), więc już we wrześniu ub. r. złożyli wniosek o rezerwację pokoi na pierwszym i drugim piętrze, które i my upodobaliśmy sobie. Wyjeżdżając, każdy z nas zostawił w recepcji podanie o rezerwację pokoju na przełom 2019/2020. Odpowiedź otrzymamy w połowie lutego. Czekamy…

Ciekawostka z powitania Nowego Roku 2019 na Bobrowieckiej – tym razem nikt nie wysyłał SMS-ów, nie dzwonił… Czyżby wracała normalność w bezpośrednich stosunkach międzyludzkich? Powrót do schroniska ok. godz. 2.00 zakończył naszą nocną wyprawę, ale nie inne – powitanie 2019 roku na Grzesiu było – jak słyszeliśmy - bajeczne i bajecznie zostało udokumentowane.

1 stycznia 2019 roku byliśmy na Mszy św. w kaplicy w Dolinie Chochołowskiej nieopodal schroniska. Po Mszy poszliśmy tradycyjnie Szlakiem Papieskim – już od kilku lat tak zaczynamy i tak kończymy świąteczno-noworoczny pobyt na Chochołowskiej.  

2 stycznia br. cztery koleżanki chciały wrócić do Warszawy. Sankami zjechały od schroniska do Siwej Polany,skąd miały pojechać do Zakopanego busem. Jednak żaden bus czy autobus nie przyjechał i jak wieść gminna niosła – nie przyjedzie. Poszły więc pieszo do szosy wiodącej do stolicy Podtatrza. Tu, po wielu próbach skorzystania z dobrze znanej kiedyś metody podróżowania auto-stop, zabrali je uprzejmi kierowcy samochodów osobowych, jednakże blisko 10-kilometrowy korek z minuty na minutę zmniejszał szansę, aby zdążyły na pociąg do Warszawy. Gdy po kilku godzinach samochody dojechały na odległość 4 km od dworca PKP, dwie koleżanki wysiadły z samochodu i postanowiły pieszo pokonać ten nie długi wreszcie odcinek. Jednak zwały śniegu tak na szosie jak i na chodnikach sprawiły, że zdążyła tylko jedna. Druga oraz dwie następne, które po 6 godzinach jazdy od wylotu Doliny Chochołowskiej dotarły do Zakopanego, stanęły wobec konieczności znalezienia noclegu, co bynajmniej nie było łatwe. Hotele informowały na swoich stronach internetowych: ”Brak miejsc! W ciągu ostatniej godziny 15 osób pytało o wolny pokój w naszym hotelu”. Po wielu, wielu próbach znalazły pokój niebudzący zachwytu, ale blisko dworca PKP i następnego dnia rannym pociągiem pojechały do Warszawy.

Więcej szczęścia miała grupa sześciu osób, które zaplanowały wyjazd z Zakopanego na 3 stycznia br., ale też nie było pewności, że wrócą w tym dniu. Przez dwie doby bowiem śnieg sypał nieprzerwanie i tak zasypał dolinę, że gazdowie nie zdecydowali się jechać do schroniska w obawie, że koń może złamać nogę. Czekaliśmy więc nie wykluczając kolejnego noclegu, a może i kilku noclegów, ale po dwóch godzinach zadzwonił gazda i powiedział, że jadzie po nas. Drugie sanki też w drodze. Po godzinie usłyszeliśmy dźwięk dzwoneczków i zobaczyliśmy z niepokojem oczekiwane sanki. Jadąc doliną zobaczyliśmy na poboczu pług śnieżny, który utkwił tam poprzedniego dnia, bo złamała się łopata odgarniająca śnieg. Dlatego droga przez Dolinę Chochołowską była nieprzejezdna. Jazda sankami przy temperaturze minus 7 st. C była piękna, mimo że mróz ostro szczypał w policzki. Dojechaliśmy do Siwej Polany, ale tu nie było busów. W pobliskim barze powiedziano nam, że żaden jeszcze nie przyjechał, a dochodziło południe. Po kilkunastu minutach - niespodzianka. Podjechała 6-osobowa taksówka, którą przyjechali Maltańczycy, a kierowca zgodził się zabrać nas do Zakopanego. Zdążyliśmy nie tylko na pociąg, ale także na obiad.

Warto wspomnieć o gościach z Malty. Widzieliśmy ich w schronisku na Chochołowskiej kilka razy. Ich coraz częstsze wizyty w Krakowie, w Zakopanem i w innych ciekawych miejscach, to wynik przedsiębiorczości pewnej krakowianki, która – po ustanowieniu w ub. roku stałego połączenia lotniczego między Krakowem i La Valettą - zamieściła w Internecie ogłoszenie z propozycją dla Maltańczyków – wycieczki do Krakowa. Program obejmuje także zwiedzaniem okolicy – Niepołomice, Wieliczka, Zakopane. Nie narzeka na brak klientów. Przeciwnie - liczba chętnych na wojaże po Małopolsce przeszła jej oczekiwania. Z Malty przylatują grupy, rodziny, indywidualni turyści. Wszystkim zapewnia wycieczkę do Doliny Chochołowskiej wiosną na krokusy, latem na spacer doliną, zimą na przejażdżkę saniami. Są zachwyceni o każdej porze roku. Pierwszy raz widzą śnieg. Niektórzy chcą zabrać biały puch do domu – w termosach.    

 

Tegoroczna relacja jest opatrzona innym niż poprzednie serwisem fotograficznym, a to za sprawą przytoczonego niżej dialogu:

Wiesz, – zaczęła Eulalia [12], bacznie studiując wzrokiem twarz Ewy Wasiak [13]ludzie nie lubią, że robisz zdjęcia

Ja lubię – zaoponował Leonardo [14].

Ja nie mówię o mężczyznach – nie ustępowała Eulalia – ja mówię w imieniu ludzi. Nie lubią, gdy robisz zdjęcia – powiedziała z naciskiem.

Koniec cytatu. Słowa Eulalii zdziwiły mnie, ale - „Vox populi, vox Dei”. Z pokorą przyjęłam wolę ludu i przestałam robić zdjęcia (zwłaszcza nocne – w moim aparacie wysiadła lampa…). Jednak uważam je – zapewne wbrew intencji Eulalii – za… komplement. Znam bowiem pozytywne opinie wielu osób na temat moich zdjęć, a i sama – dodam z pewną nieśmiałością – wiem, jaka jest ich jakość, a dla niektórych, także wartość.  Gdyby zatem ktoś z ludzi zechciał jednak zobaczyć swój portret indywidualny lub zbiorowy z bajeczną tatrzańską zimą w tle – chętnie udostępnię: ewa.wasiak@op.pl

 

                                                                                                      

Ewa Wasiak

Warszawa, 11 stycznia 2019 roku

 

 

 

Zakończenie akcji ratunkowej TOPR – na szczęście/niestety symulowanej

 

 

Tatrzański Park Narodowy wciąż leczy rany po przejściu huraganu Ksawery w 2013 roku

 

 

Tadek Guranowski akompaniował i śpiewał (wyraził zgodę na publikację wizerunku, RODO)

 

 

Świerki w zimowych kreacjach

 

 

Tadek Guranowski i Ewa Wasiak w drodze do Doliny Jarząbczej

(wyrazili zgodę na publikację wizerunku – RODO)

 

 

 

 

Kraina śniegu, lodu i mgły – to nie Antarktyda, to Grześ

 

 

 

Ewa Wasiak na szczycie Grzesia (wyraziła zgodę na publikację wizerunku – RODO)

 

 

Nowy Rok 2019 na Przełęczy Bobrowieckiej (zdjęcie celowo nieostre – RODO)

 

 

Nowy Rok 2019 na Grzesiu

 

 

Powrót do schroniska na Polanie Chochołowskiej

 

 

 

Żegnamy zaśnieżoną Dolinę Chochołowską z nadzieją na powrót za rok…

 

 

 

 

Fot: Tadeusz Guranowski, Ewa Wasiak, Darek Wiśniewski z Krakowa

(wyrazili zgodę na publikację imion i nazwisk oraz zdjęć - RODO)

 



[1]   RODO

[2]   RODO

[3]   RODO

[4]   RODO

[5]   RODO

[6]   RODO

[7]   Wyraził zgodę na publikację imienia i nazwiska oraz wizerunku.

[8]   RODO

[9]   RODO

[10]   RODO

[11]   RODO

[12]   Imię rozmówczyni zostało zmienione (RODO)

[13]   Wyrażam zgodę na publikację mojego imienia i nazwiska (RODO)

[14]   Imię rozmówcy zostało zmienione (RODO)