Stołeczny Klub Tatrzański

przy Oddziale PTTK MARYMONT
00-075 Warszawa, ul. Senatorska 11

CZARNOGÓRA i okolice - wrzesień 2018.

      Od kilkunastu dni przygotowujemy się z Leszkiem do naszej podróży. Na koniec przygotowań rezerwujemy noclegi i drugiego września wyruszamy samochodem w podróż na Bałkany. Droga wiedzie przez Słowację, Węgry, Serbię, Czarnogórę, Bośnię i Hercegowinę, Chorwację, Słowenię, Austrię i Słowację. Opracowaliśmy ramowy program wyprawy, podczas której chcemy głównie „powłóczyć” się samochodem po pięknej, górzystej Czarnogórze.
Od trzeciego do siódmego września podróżujemy po Serbii. Najpierw, wspólnie z mieszkającymi w Serbii przyjaciółmi zwiedzamy Belgrad. To rozległe, ogromne miasto położone jest wzgórzach. Płynie przez niego Dunaj i wpadająca do Dunaju rzeka Sawa. Sawa oddziela stary Belgrad od nowego. Stolica Serbii to zarówno super nowoczesne dzielnice, jak również dzielnice ambasad i konsulatów z eleganckimi secesyjnymi kamienicami, ale są tu też dzielnice pamiętające jeszcze czasy burzliwej historii Jugosławii. Z zainteresowaniem patrzymy na kołyszące się na wodzie dziesiątki a może setki łajb, stateczków a w nich kawiarenki, bary, restauracje. Najczęściej płynie z nich muzyka na żywo. Spokój, nie ma tłumów. Wrzesień to dobry okres na taki wyjazd. Siedzimy, patrzymy przed siebie na falującą wodę, coś pijemy za niewiele dinarów i podziwiamy setki ptaków, które zgromadziły się na wchodzącym w nurt rzeki cyplu. Odpoczywamy.


Nowy Belgrad - ujście Sawy do Dunaju.

      Po trzech dniach spędzonych w Belgradzie wyruszamy w kierunku granicy z Czarnogórą. Po drodze zatrzymujemy się aby obejrzeć zaporę wodną na rzece Drinie i podziwiać piękno Gór Dynarskich. Przed granicą nocujemy w miejscowości Zlatibor, która jest serbskim odpowiednikiem naszego Zakopanego. Po przekroczeniu granicy z Czarnogórą w miejscowości Jabuka zmierzamy w kierunku Parku Narodowego Durmitor, który został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Unesco. Zatrzymujemy się przed mostem nad rzeką Tarą. Płynie ona najgłębszym kanionem w Europie, drugim co do głębokości po Kanionie Colorado. Nad kanionem jest rozwieszona długa na 842 m tyrolka. Na Tarze organizowane są raftingi o różnym stopniu trudności.


Czarnogóra, most nad rzeką Tarą.

      Po kilku godzinach zwiedzania okolicy kierujemy się na nocleg do Zabljaka, Cieszymy się, że będziemy mieszkać poza miastem. W zasięgu wzroku nie ma żadnego budynku. Niewielki zajazd położony jest u podnóża potężnego masywu Durmitoru Savin Kuk 2313m n.p.m. Wokół roztacza się lekko pofalowany teren, otoczony górami, które w Czarnogórze będą towarzyszyć nam cały czas


Droga widokowa przez Durmitor.

      Z samego rana wybieramy się na kilkugodzinny spacer w Durmitorze. Szlak prowadzi wokół Jeziora Czarnego, które składa się z dwóch jezior. Zaskakują nas przepisy tutejszych parków narodowych. Wędkarze wyciągają z wody okazałe pstrągi, śmiałkowie zażywają legalnej kąpieli, można również tutaj biwakować. Okolica jest piękna i przyciąga wielu turystów.


Durmitor - Jezioro Czarne.

       Spędzamy w Górach Durmitoru dwa dni. Przez góry prowadzą wąskie, kręte drogi widokowe. Pokonujemy jedną z nich, aby nacieszyć oczy widokami a jednocześnie przeżyć wspaniałą przygodę. Droga prowadzi nas do Zapory Mratinje na rzece Pivie, i utworzonego na niej Pivskiego Jeziora. Najczęściej poruszamy się drogami oznakowanymi na mapie kolorem żółtym lub tylko kreską. To pozwala nam dojechać do miejsc gdzie nie docierają wszystkie samochody gdyż drogi są wąskie, kiepskiej jakości a tunele wykute jakby młotem i nie mają określonych parametrów. Często z niepokojem obserwujemy czy z przeciwka nikt nie nadjeżdża, bo droga ograniczona jest skalną ścianą i przepaścią. Ale to, co wiąże się z silnymi przeżyciami zapamiętujemy na dłużej. W wielu takich miejscach można przeżyć niepowtarzalny nastrój i zobaczyć prawdziwy charakter gór Czarnogóry.


Nieoznakowane tunele na wąskich górskich drogach

       To już jedenasty dzień naszej podróży. Kierujemy się nad Jezioro Szkoderskie. Jest to największe jezioro na Bałkanach. Po drodze zatrzymujemy się w zespołach klasztornych Ostrog i Moracza. Oglądamy piękny Kanion Moraczy i podziwiamy gigantyczne budowle nowych dróg w górach, które są wykonywane w tym jakże trudnym terenie. ]


007 Kanion Rzeki Moraczy.

       Przejeżdżamy przez Podgoricę, tętniącą życiem stolicę Czarnogóry. Po całodziennej podróży pełni nowych wrażeń wjeżdżamy do Virpazar, małej turystycznej miejscowości położonej na skraju Parku Narodowego Szkoderskiego Jeziora. Ogromne jezioro otoczone jest górami Czarnogóry i Albanii. Podczas dwóch rejsów po jeziorze, jego zatokach i miejscach gniazdowania setek gatunków ptaków, widzimy odosobnione, romantyczne miejsca na brzegu jeziora z małymi hotelikami i plażami, do których z lądu raczej trudno się dostać. Zwiedzamy okolice.


Zatoki Jeziora Szkoderskiego.

        Wyruszamy na wybrzeże Adriatyku do Baru, Petrovac, Budvy i Ulcinj. W Ulcinj w kierunku granicy z Albanią biegnie Wielka Plaża, najdłuższa piaszczysta plaża nad Adriatykiem. W Barze u podnóża masywu górskiego zwiedzamy otoczone murami zachowane 1000 letnie budowle Starego Baru. Niestety w dużej części są to ruiny. Na zboczach gór w okolicach Baru rosną liczne gaje oliwne. Budva to znany kurort nadmorski. My spacerujemy po urokliwych wąskich uliczkach starego miasta położonego tuż nad morzem. Petrovac miasteczko na Riwierze Budvańskiej z widoczną z brzegu wysepką Świętej Niedzieli. Na stromej skale wyspy stoi stara XVI w. cerkiewka.


Budowle Starego Baru ok. X - XIw


Czarnogórskie wybrzeże Adriatyku - Wysepka Świętej Niedzieli z XVI w. cerkiewką

      W kolejnych dniach nadal podróżujemy po okolicy Virpazar. Zaglądamy do ukrytych wysoko w górach pojedynczych domostw. Mieszkańcy tych rejonów są bardzo serdeczni, chętnie rozmawiają, opowiadają o sobie. Częstują nas winem, miodem, obdarowują nas zebranymi w górach ziołami. Przy domu stoi kilka uli. Kupujemy miód i jedziemy dalej.


Miasteczko Virpazar ( miejsce naszego pobytu) z twierdzą Besac

      Z rejonu Jeziora Szkoderskiego drogą nadmorską udajemy się nad Zatokę Kotorską gdzie zatrzymamy się najdłużej, cztery noce. Jak zwykle wybieramy malowniczą, krętą drogę, która doprowadza nas do Kotoru. Jest pieknie, w przewodnikach mówi się, że to najpiękniejsze miejsce na wybrzeżu Adriatyku. Nie znamy całego wybrzeża , ale tutaj rzeczywiście tak jest. Zwiedzamy stare miasto Kotor, Perast i jedziemy do Rose, na cypel gdzie Zatoka Kotorska łączy się z Adriatykiem.


Widok na część Zatoki Kotorskiej.


Kotor, nad zatoką.

        W malutkim Rose gdzie leniwe wody Adriatyku omywają nadbrzeżną promenadę, chyba jedyną tutejszą ulicę, panuje błogi spokój, jest mało turystów, dużo zieleni, słońca i kotów. Koty w Czarnogórze są wszechobecne. Jedziemy dalej a po drodze zatrzymujemy się często, bo wiele nas zaciekawia. I tak na naszych oczach rybak wyciąga na brzeg ośmiornicę po czym zębami uśmierca ją i przekazuje turyście, który był zainteresowany jej zakupem. Przyglądamy się jak są segregowane mule, które hoduje się w zatoce Ale najczęściej zatrzymujemy się, żeby nacieszyć oczy pięknymi widokami i zrobić zdjęcia.
Ostatniego dnia pobytu w Kotorze jedziemy do widocznego z naszych okien Perastu, małego portowego miasteczka oddalonego od nas o ok.10km. Zwiedzamy zabytkowy kościół katolicki pw. św. Mikołaja z początków XVII w. z 55 m dzwonnicą, z której roztacza się rozległy widok na zatokę i dwie malownicze wysepki Św. Jerzego i Matki Bożej ze Skały. Płyniemy na drugą z nich. To wysepka, która została sztucznie utworzona. Opowiada o niej ciekawa legenda a tradycje z nią związane są nadal kultywowane.


Widok na Perast i zatokę z dzwonnicy kościoła Św. Mikołaja.


Wyspa Matki Bożej ze Skały ze świątynią.

        Przekraczamy granicę z Chorwacją, chcemy zobaczyć Dubrownik. Wspominam to miejsce źle - upał, i te tłumy turystów, zero intymności zwiedzania. Uciekamy gdzieś w boczne, wąskie uliczki, gdzie można trochę poczuć atmosferę tego pięknego, zabytkowego miejsca.


Widok na Dubrownik

        Wracamy na czarnogórskie wybrzeże, ale nie udaje nam się wejść na słynną Wyspę Świętego Stefana, oglądamy ją tylko z zewnątrz. Ponoć firma czarnogórska chce wydzierżawić atrakcyjną wyspę w celach businessowych.


Adriatyckie wybrzeże Czarnogóry, Wyspa Świętego Stefana.

       Od początku naszej podróży towarzyszy nam piękna pogoda temperatury w dzień dochodzą do 30 st.C. Wieczory są przyjemne, ciepłe, ale nie duszne. Po całym dniu zwiedzania siadamy na tarasie naszego pokoju i patrzymy na migoczące w dali światełka odbijające się długimi kolorowymi wstęgami w wodach zatoki, nad nimi bezszelestnie falują długie liście palm a nad Kotorem na zboczu masywu Święty Ivan pną się na sam jego szczyt podświetlone fortyfikacje Starego Miasta Kotor. Na niebie Wielki Wóz, co najmniej dwa razy większy niż ten widoczny na naszym niebie. To bardzo klimatyczne miejsce
Opuszczamy Czarnogórę, ale zanim przekroczymy granicę z Chorwacją jedziemy jeszcze do historycznej stolicy Czarnogóry Cetinje. Monastyr Cetyński z XVw. jest tylko w niewielkim stopniu udostępniony dla turystów, ale oglądamy piękny ikonostas w cerkwi Narodzenia Bogurodzicy


Monastyr Cetyński w Cetynii.

        Dalej jedziemy do Bośni i Hercegowiny. Zatrzymujemy się w Neum na malutkim bo 13 km wybrzeżu kraju. Z samego rana wyruszamy do Medjugorie a następnie do Mostaru. Jedziemy doliną rzeki Neretwy. Mijamy gaje pomarańczowe. W Mostarze udajemy się w okolice słynnego Starego Mostu. Jest tutaj dużo turystów, panuje wspaniała atmosfera. Podczas wędrówki przez miasto widzimy ślady toczących się tutaj w latach dziewięćdziesiątych walk.


Mostar nad Rzeką Neretwą.


Mostar, Stary Most.

         Następnego dnia opuszczamy Bośnię i Hercegowinę. Wracamy do Polski. Wspomnienia zostają zapisane na „twardym dysku”, oby jak najdłużej dobrze nam służył :-) . Nasza podróż trwała 19 dni i przejechaliśmy 4800 km.

Teresa Starczewska