W długi weekend majowy 2018 roku udaliśmy się na wschodnią
Ukrainę. Celem były trzy wielkie miasta : Połtawa, Dniepr (Dniepropietrowsk) i
Zaporoże. Na terytorium naszego wschodniego sąsiada wjechaliśmy pociągiem,
który wyruszył z pogranicznej stacji w Dorohusku.
Widok z okien pociągu w czasie przejazdu przez most graniczny
na Bugu.
Pierwszym etapem na trasie był Kowel
Panorama Kowla widoczna od strony zalewu na rzece Turji..
W Kowlu, który jest ważnym węzłem komunikacyjnym wsiedliśmy w
nocny pociąg do Kijowa. Stolicę Ukrainy widziałem tylko w przelocie bladym
świtem. Naszym celem była odległa o ponad 300 kilometrów na wschód Połtawa.
Na środku głównego placu Połtawy znajduje się kolumna upamiętniająca
zwycięstwo jakie odniósł w słynnej bitwie car rosyjski Piotr Wielki na wojskami
króla szwedzkiego Karola XII. Batalia ta, która na trwałe wprowadziła nazwę
Połtawy do historii powszechnej została stoczona 8 lipca 1709 roku. Ten pomnik
wzniesiono z okazji setnej rocznicy bitwy. Na szczycie kolumny powiewa
czerwono-czarna flaga używana przez ukraińskich nacjonalistów mimo, że we
wschodniej części Ukrainy neobanderowcy nie mają dużego poparcia. Nie mniej
jednak mimo zbrodni OUN – UPA władze ukraińskie odwołują się dziś chętnie do
tradycji tych organizacji.
Centralny dla miasta Plac Okrągły współtworzy ciekawe
klasycystyczne założenie urbanistyczne zaprojektowane dla potrzeb administracji
utworzonej na początku XIX wieku guberni połtawskiej. Miasto ma rosyjski
charakter i ciężko tu usłyszeć język ukraiński.
Od Placu Okrągłego prowadzi deptak spacerowy pełen knajpek i
restauracji.
Po drodze mijamy gmach teatru imienia Mikołaja Gogola.
Tablica upamiętniająca feldmarszałka Iwana Paskiewicza. Znienawidzony
przez Polaków kat powstania listopadowego urodził się w tym domu w maju 1782
roku.
Pomnik Iwana Mazepy. Ten przywódca kozaków zaporoskich
usiłował w czasie Wielkiej Wojny Północnej wywalczyć samodzielność dla
kozaczyzny zaporoskiej w oparciu o sojusz ze Szwedami. Klęska Karola XII w
bitwie połtawskiej przekreśliła kalkulacje polityczne Mazepy, który musiał
uchodzić w granice Imperium Osmańskiego gdzie niebawem zakończył życie. Z tyłu
widoczny jest Sobór Zaśnięcia Matki Bożej.
Na skraju wysokiej skarpy nad doliną Worskli znajduje się
punkt widokowy, na którym stoi Rotunda Przyjaźni Ludów zwana Białą Altaną.
Most na rzece Worskli przepływającej przez Połtawę.
Jedna z cerkwi prawosławnych.
Plakat wyborczy z wizerunkiem Wiktora Janukowycza jest
dowodem wciąż bardzo gorących sporów politycznych na Ukrainie.
Ten drewniany dom na przedmieściu jest przykładem typowej
rosyjskiej architektury z przed ponad stu lat.
Na wzgórzu za miastem wznosi się piękny barokowy zespół
klasztorny Monasteru Podwyższenia Krzyża Świętego (Krestovozwishenski)
wzniesiony pod koniec XVII wieku. Jest on jednym z głównych ośrodków eparchii
połtawskiej istniejącej od 1803 roku a także jedyną świątynią na Ukrainie
posiadającą aż siedem kopuł.
Częścią tego zespołu klasztornego jest ta oto dzwonnica.
Ściany cerkwi zdobią wizerunki świętych. Tutaj widoczny jest
Święty Michał Archanioł.
Jedna z wież oświetlona przez słoneczną aureolę.
Budynek magistratu miejskiego w Dnieprze. To wielkie miasto
będące kolejnym etapem na naszej trasie do niedawna znane było jako
Dniepropietrowsk. Jest w tej chwili ponad milionową metropolią i trzecim pod
względem liczby ludności miastem na Ukrainie. Nazwę swą zmieniało kilkakrotnie.
Początki jego sięgają XVII wieku gdy na pobliskiej dnieprzańskiej wyspie Polacy
wznieśli słynną opisaną przez Henryka Sienkiewicza w „Ogniem i Mieczem” twierdzę
Kudak. Była ona usytuowana w miejscu gdzie zaczynały się „porohy” na Dnieprze
czyli rzeczne progi skalne po przebyciu, których zaczynało się już zamieszkane
przez Kozaków Zaporoże. Tu kończył się faktyczny zasięg administracji
Rzeczypospolitej. Dalej były już tylko Dzikie Pola. Twierdza była miejscem
zawziętych walk polsko-kozackich. W XVIII wieku Rosjanie wznieśli tu miasto
Jekaterynosław nazwane tak ku czci carycy Katarzyny II. Jakiś czas nazywane
było Noworosyjsk. Potem wrócono do poprzedniej nazwy. W 1918 roku gdy na krótko
zaistniała Ukraińska Republika Ludowa nazwano je Siczesławiem, potem znów
Jakterynosławiem wreszcie bolszewicy ustanowili nazwę Dniepropietrowsk co było
połączeniem nazwy rzeki przepływającej przez miasto i uczczeniem komunisty
Hrihorija Petrowskiego. Obecną nazwę nadano w 2016 roku w ramach dekomunizacji
nazewnictwa na Ukrainie.
Stacja tak
zwanej „kolejki dziecięcej” w parku imienia Iwana Głoby. Takie parkowe ciuchcie
obsługiwane niegdyś przez pionierów były bardzo popularne w Związku Sowieckim.
Wiele z nich stanowi do dziś niemałą atrakcję.
Staw w parku Iwana Głoby w centrum miasta z widoczną muszlą
koncertową.
Dniepr jest miastem gdzie współczesność miesza się ze śladami
minionych epok przede wszystkim rzeczywistości z czasów komunizmu. Ten
anonimowy monument stachanowca jest właśnie pamiątką po tamtych czasach.
Plac przed dworcem kolejowym.
Ulice Dniepru to nie tylko ślady minionych epok ale przede
wszystkim kontrasty. Stare budownictwo miesza się z nowoczesną architekturą i
postsowieckimi blokowiskami. Eleganckie fragmenty miejskich arterii sąsiadują z
koślawymi i brudnymi chodnikami. Tu nowoczesny sklep, tam rozpadające się budy.
Tu nowoczesne auta a tu zdezelowany wózek.
W pobliżu nabrzeża rozciąga się port rzeczny, którymi swymi
rozmiarami i ilością rozmaitych urządzeń przypomina mały port morski. Dniepr
jest wielką rzeką, która dodatkowo na większej części swego biegu jest
spiętrzona dzięki licznym tamom w ogromne jeziora zaporowe.
Ten wielki i w końcu dość nowoczesny wieżowiec nad brzegiem
Dniepru jest całkowicie opuszczony i porastają go wokół gęste krzaki. Jest to
niedokończony nigdy Hotel „Żagiel”. Na jego ścianie widoczny jest „Tryzub”,
godło Ukrainy.
Za rejonem portu zaczyna się nadrzeczna promenada, która jest
głównym miejscem spotkań mieszkańców miasta. W widocznym budynku na pomoście
przypominającym UFO mieści się restauracja.
Fontanna na
bulwarach wznieca wodną chmurę i tworzy efekt tęczy. W sam raz coś na upalny
dzień.
Bliżej środkowej części nabrzeża widać niewielką cerkiew a w tle
Most Centralny.
Most Centralny jest najdłuższym mostem na całej Ukrainie.
Spina oba brzegi Dniepru. Tu widać odległe centrum miasta z lewej strony rzeki.
Stan techniczny przeprawy jak widać wymaga napraw.
Widok ze środka Mostu Centralnego na ścisłe śródmieście
Dniepru. Na pierwszym planie widać charakterystyczną fontannę usytuowaną w
samej rzece a dalej dwa bliźniacze wieżowce.
Ten ciekawy budynek przypominający do złudzenia babiloński
ziggurat to Centrum Menora, które jest ośrodkiem żydowskiej społeczności w
mieście. Jest jednym z ważniejszych miejsc oparcia dla chasydzkiego ugrupowania
Chabat-Lubawicz. Jednym z fundatorów tego obiektu był Ihor Kołomojski, znany i
kontrowersyjny ukraiński oligarcha żydowskiego pochodzenia, były gubernator
Obwodu Dniepropietrowskiego.
Typowe dnieprzańskie kontrasty.
W głównej części nadrzecznego deptaku będącym głównym centrum
towarzyskim Dniepru można odwiedzić jeden z licznych barów. W gorące wiosenne
popołudnie bulwary są tłumnie odwiedzane. Mimo, że jest maj temperatura jest
jak w środku lata. Odczuwalny jest już wpływ klimatu nieodległego Morza
Czarnego.
Ten napis nie pozostawia wątpliwości jakie to miasto i jaka
rzeka.
Nie jest to bynajmniej widok gdzieś z Ameryki. Te dwa
charakterystyczne bliźniacze wieżowce w centrum Dniepru są jedną z wizytówek
miasta.
Widok ze sztucznego wzniesienia przy nabrzeżu na Wyspę Monastyrską
z widoczną kubaturą cerkwi pw. Świętego Mikołaja. Nazwa związana jest z
monastycznymi tradycjami tego ostrowu. Pierwszy klasztor istniał tu już w
głębokim średniowieczu a legenda łączy to miejsce z osobą samego Świętego
Andrzeja, jednego z Dwunastu Apostołów.
Te figury to tak zwane „Baby Kamienne”, które są związane z
bytnością we wczesnym średniowieczu na tych terenach Połowców, ludu
koczowniczego pochodzenia tureckiego, który przebywał na stepach czarnomorskich
dokonując częstych najazdów na ościenne kraje. W pierwszej połowie XIII wieku
zostali rozgromieni przez Tatarów, którzy od tego czasu stali się w miejsce
Połowców utrapieniem sąsiadów. Uważa się, że „Baby” są przedstawieniami
zmarłych osób. Składano im ofiary i otaczano wielką czcią. Zwyczaj stawiania
„Bab” był rozpowszechniony wśród ludów Wielkiego Stepu.
Wyspa Monastyrska widoczna od strony prowadzącego na nią
mostu.
Na środku Wyspy Monastyrskiej wznosi się wielki pomnik Tarasa
Szewczenki wielkiego ukraińskiego poety i pisarza, który był jednym z
budzicieli ukraińskiej świadomości narodowej.
Wielką osobliwością miasta jest Muzeum Rakiet Kosmicznych.
Rozległe przedmieścia Dniepru składają się z wielkich
blokowisk mieszkalnych wzniesionych w czasach sowieckich. Ten bilbord uliczny
przypomina, że wielkimi krokami zbliża się „Dzień Zwycięstwa”. Rocznica
pokonania III Rzeszy jest na Ukrainie obchodzona podobnie jak w Rosji 9 maja.
Następnym etapem naszej podróży jest Zaporoże, do którego
przyjechaliśmy pociągiem. Nazwa miasta bezpośrednio nawiązuje do leżącej tu
niegdyś na wyspie Chortycy Siczy Zaporoskiej. W XVIII wieku po upadku
kozaczyzny Rosjanie wznieśli tu twierdzę nad granicą z Imperium Osmańskim i
Chanatem Krymskim, która dała początek miastu pierwotnie nazywanym
Aleksandrowsk. Miasto znane było Polakom w czasach PRL-u jako miejsce produkcji
samochodów osobowych marki „Zaporożec”.
Przed Urzędem Obwodowym odbywa się protest przeciw rosyjskim
działaniom na Ukrainie. Napis głosi „Putin precz z Krymu i Donbasu”. Ponieważ
protestujący przebywają tu cały czas musieli postawić ten namiot. Echa wojny
widać wszędzie na Ukrainie. W każdym mieście są miejsca upamiętniające
poległych w Donbasie z danej miejscowości. Jadąc koleją nie raz można natknąć
się na transporty wojskowe ze sprzętem idącym na front a na ulicach często
spotyka się umundurowanych żołnierzy.
Architektura dominująca w centrum Zaporoża jest przykładem
dość specyficznej formy socrealizmu.
Pomnik sztangisty Leonida Żabotyńskiego. Był słynnym
radzieckim sportowcem i dwukrotnym mistrzem olimpijskim a z zawodu był
ślusarzem. Podobno stanowił inspirację dla Arnolda Schwarzeneggera, który
między innymi dzięki podziwowi jaki miał dla Żabotyńskiego zainteresował się
kulturystyką.
Pomnik żołnierzy poległych w Afganistanie. Pamięć o tym
konflikcie jest wciąż żywa w krajach byłego Związku Sowieckiego i była
dramatycznym przeżyciem dla pokolenia młodzieży radzieckiej lat 80-tych.
Mieszkańcy różnych republik składowych ZSRS w tym Ukraińcy złożyli w tym
konflikcie niemałą daninę krwi. Obok współczesnej wojny w Donbasie i II wojny
światowej wojna w Afganistanie jest najczęściej upamiętnionym na Ukrainie konfliktem
zbrojnym.
W tym pałacu położonym przy centralnym prospekcie ma swą
siedzibę Merostwo miasta Zaporoże.
Cechą charakterystyczną Zaporoża jako miasta projektowanego w
dużej mierze w czasach sowieckich są szerokie arterie tworzące podstawowy
szkielet układu urbanistycznego miasta.
Liczący 10 kilometrów główny prospekt Zaporoża do niedawna
jeszcze nosił imię Lenina, dziś zmieniono jego nazwę na Sobornyj. Dwa takie same
budynki w kształcie wież tworzą swoistą bramę wjazdową w kierunku
rozciągniętego centrum od strony tamy na Dnieprze.
Socrealistyczna wieża.
Początek a może koniec – zależy od punktu widzenia -
Prospektu Sobornyj. Widok z poziomu trotuaru.
Widok na Dniepr w tym miejscu spiętrzony przez zaporę w
Zaporożu w Zbiornik Dnieprowski (Zaporoski).
Poniżej zapory znajduje się jedno z nielicznych na tym
odcinku Dniepru miejsc gdzie rzeka przypomina jeszcze swą naturalną formę nie
przekształconą przez sztuczne zalewy. Widoczne skały są jednym z nielicznych
reliktów słynnych dnieprowych „porohów” (progów). Większość z nich została zatopiona
w jeziorach zaporowych, które utworzono w czasach sowieckich. Widoczna w tle
wyspa to Chortyca, siedziba Siczy Zaporoskiej. Nazwa Zaporoże oznacza teren
położony poniżej skalnych „porohów”, które niegdyś były ogromną przeszkodą w
żegludze po Dnieprze. „Porohy” zaczynały się obok twierdzy Kudak (obecnie
miasto Dniepr) a kończyły się tutaj. Ufni w ich osłonowe walory Kozacy
zorganizowali swój główny ośrodek za tymi skalnymi przeszkodami i mogli dzięki
temu wieść bez przeszkód swój niespokojny, hajdamacki żywot.
Dnieprogres. Słynna tama na Dnieprze połączona z elektrownią
wodną. Jej wysokość wynosi 60 metrów, długość 760 metrów a moc hydroelektrowni
dochodzi do 1569 MW. Jest jedną ze sztandarowych budowli komunizmu. Fakt jej
wzniesienia był szeroko eksploatowany propagandowo przez Sowietów. 18 sierpnia
1941 roku tama została wysadzona w powietrze przez NKWD na rozkaz Józefa
Stalina. Powodem był fakt zagrożenia rejonu Zaporoża przez wojska niemieckie.
Zniszczenie zapory miało utrudnić hitlerowską ofensywę. W wyniku eksplozji
gigantyczne masy wody runęły w dół Dniepru topiąc wyspę Chortycę i okoliczne
tereny. W wyniku kataklizmu mogło zginąć nawet 120 tysięcy osób z czego
zaledwie około 1500 Niemców. Większość ofiar stanowili zwykli niczego nieświadomi
cywile, których nawet nie powiadomiono o planach zniszczenia zapory by umożliwić
ewakuację. Po wojnie propaganda sowiecka kłamliwie rozgłaszała, że zaporę
wysadzili Niemcy. Była to jedna z największych zbrodni stalinowskich, która
prawie nie funkcjonuje w świadomości ludzkiej na Ukrainie.
Widok na Dniepr ze szczytu zapory w miejscu gdzie rzeka rozdziela
się na dwie odnogi opływające z dwóch stron Chortycę.
Prawe ramię Dniepru opływające Chortycę, tama widoczna już z
daleka.
„Na Sicz”. Drogowskaz informujący, że zbliżamy się już do
jednego z ważniejszych miejsc dla ukraińskiej historii.
Na północnym
cyplu wyspy Chortyca są liczne miejsca upamiętniające ważne dla Ukrainy
postacie historyczne. Towarzyszą im też autentyczne zabytki. Tu widoczny jest posąg,
który można zaliczyć do wspomnianych już wcześniej kamiennych „bab”
połowieckich. Choć w tym przypadku raczej należałoby powiedzieć, że jest to
kamienny „dziad” bowiem figura ta przedstawia raczej męską postać.
Na wyspie licznie występują murawy i krzewy kserotermiczne.
Najwyższym punktem na Chortycy jest kopiec, na którego
szczycie stoi krzyż. Z prawej strony widać nieczynny jeszcze nowoczesny budynek
przeznaczony na ekspozycje muzealną. Na tle linii wysokiego napięcia, która
przecina wyspę wprawne oko dostrzeże widoczną już rekonstrukcję Siczy
Zaporoskiej.
Widok z kopca w tym samym kierunku. Lepiej tu widać budynek
przyszłego muzeum.
Kwitnący bez przypomina, że wiosna w pełni choć temperatury
są raczej letnie.
Wejście na teren skansenu, który jest współczesną ale całkiem
udaną rekonstrukcją Siczy Zaporoskiej. Nazwa „sicz” pochodzi od wyrazu
oznaczającego zasieki a więc sugeruje obronny charakter obiektu. Sicz była
głównym ośrodkiem Kozaków Zaporoskich. Chortyca nie była jedynym miejscem
lokalizacji siczy. Była ona kilkakrotnie przenoszona ale to właśnie tutaj
pierwszą sicz założył w 1553 roku kniaź Dymitr „Bajda” Wiśniowiecki. Jej
powstanie było związane z okrzepnięciem organizacji wojska zaporoskiego, do
którego wstępowały różne niespokojne duchy, zbiegli chłopi pańszczyźniani z
Rusi, banici a nawet szlachta mająca problemy z prawem. Dzikie stepy na „Niżu”
za „porohami” gdzie nie sięgała królewska sprawiedliwość przyciągała tych
ludzi. Nominalnie Kozacy byli poddanymi polskimi w praktyce jednak zachowywali
dużą samodzielność gwarantowaną przez przywileje królów polskich i sprawną
organizację własną. Ich żywiołem były wojenne wyprawy „po dobro tureckie i tatarskie”.
Na swych łodziach – czajkach dopływali nawet do Stambułu. Sułtan wielokrotnie
skarżył się, że poddani polskiego króla grabią ziemie Imperium Ottomańskiego co
było przyczyną zatargów dyplomatycznych a nawet wojen między Polską a Turcją.
Nie łatwo jednak było zapanować nad Zaporożcami, którzy sami wielokrotnie
buntowali się przeciw polskiemu panowaniu wzniecając powstania, z których
najgroźniejsze pod wodzą Bohdana Chmielnickiego wstrząsnęło posadami państwa
polsko-litewskiego. Wreszcie sami nieraz padali ofiarą najazdów innych swych
wrogów Tatarów, których czambuły przemierzały bezkresne stepy między Morzem
Czarnym a granicami Rzeczypospolitej. Ostateczny upadek siczy nastąpił za
sprawą carycy rosyjskiej Katarzyny II w 1775 roku.
Rekonstrukcja bramy wjazdowej z wieżą obronną.
Dziś na siczy nie można już kupić zrabowanego Turkom
perskiego dywanu ale za to pamiątek dla turystów nie brakuje.
Widok na palisadę a w tle cerkiew. Sicz była wzniesiona
głównie z drewna.
Cerkiew stoi na środku centralnego placu skansenu. W
przeszłości na takich placach zbierało się w kole „towarzystwo” zaporoskie by
radzić nad ważnymi sprawami. Dziś skansen na dawnej siczy jest często
wykorzystywany jako plener zdjęciowy dla ukraińskich historycznych produkcji
filmowych. Widoczny w prześwicie między chatami „Dnieprogres” uświadamia nas,
że jednak nie jesteśmy w czasach Skrzetuskiego.
Wnętrze zrekonstruowanej świątyni. Prawosławie było
dominującym wyznaniem wśród kozaków choć jak się wydaje żywot przeciętnego
zaporożca był daleki od ideałów ewangelicznych. Na sprawy religijne Kozacy
jednak chętnie się powoływali także przy okazji spraw politycznych w tym także
w dyplomacji. Świadczy o tym na przykład słynny list wysłany do sułtana tureckiego
Mehmeda IV pomiędzy 1675 a 1680 rokiem, w którym Kozacy jasno i dobitnie
napisali władcy osmańskiemu, że nie będzie miał „pod sobą synów
chrześcijańskiej ziemi” a przy okazji kozaccy autorzy listu stwierdzili, że
„wojsko {sułtana} żre czarcie gówno”. Oprócz tego padły inne osobliwe
inwektywy, z których co bardziej soczyste brzmią : „diabeł turecki”, „niechrzczony
łeb”, „sukinsyn”, „świński pastuch Wielkiego i Małego Egiptu”, „kołodziej
macedoński”, „piwowar jerozolimski”, „zad kobyli”, „pies rzeźnika” i „kołczan
tatarski” (okazuje się, że to ostanie było jedną z najgorszych obelg w odczuciu
kozaków). To tylko wybór z tego zacnego zabytku epistolografii i dyplomacji.
Polecam lekturę źródła choć od razu mówię, że część badaczy kwestionuje
autentyczność tego listu. Wątpliwości nie miał chyba rosyjski malarz Ilja
Riepin, który scenę jego napisania uwiecznił na słynnym obrazie.
Wnętrze domu zaporoskiego. Takie pomieszczenie mogło być
oczywiście zamieszkane przez bogatego kozaka należącego do starszyzny, być może
atamana lub samego hetmana zaporoskiego. Większość kozaków mieszkała w mniej
wyszukanych siedzibach rozrzuconych wśród ukraińskich chutorów.
Oto plan Chortycy. Wyspa ma ponad 12 kilometrów długości i
tworzy prawdziwą oazę zieleni na terenie Zaporoża. Przemierzając leśne ścieżki
Chortycy zapomina się o tym, że wokół rozciąga się wielkie kilkuset tysięczne
przemysłowe miasto wielkością obszaru dorównującego Warszawie. Jest więc ważnym
terenem rekreacyjnym i jednocześnie ma status Narodowego Rezerwatu. Zaliczana
jest do siedmiu cudów Ukrainy i stanowi jedno z najważniejszych miejsc dla
tradycji i tożsamości narodu ukraińskiego.
Bujna roślinność a wysoko na słupach linia wysokiego
napięcia. Przyroda na Chortycy krzyżuje się z cywilizacją.
Chortyca jest zamieszkana przez ludzi od czasów starożytnych.
Kozacy wcale nie byli tu pierwsi o czym świadczą zachowane w kilku miejscach
kamienne kręgi będące archeologiczną pamiątką po zaginionych kulturach. Miejsca
te zdają się mieć magiczną moc toteż są nawiedzane przez zwolenników wierzeń
przedchrześcijańskich, na których obecność często można się natknąć. Czerwona
plama na fotografii to refleks słoneczny w moim obiektywie ale tak się składa,
że spoczął niczym świetlna aureola nad głową człowieka, który modli się do
słońca albo starych bóstw.
Neopoganie
nie próżnują na tym terenie. Oto słowiański bożek Dadźbog. Według mitologii
Słowian był to prawdopodobnie bóg słońca i dostatku być może tożsamy ze
Swarożycem.
Z kolei na głowie tego drewnianego bóstwa widać ślady
wysypanego ofiarnego ziarna.
Przez wyspę idzie linia kolejowa i znajduje się tu stacja
„Zaporoska Sicz”. Czerwona gwiazda nad wejściem do budynku jest niemym
świadectwem czasów słusznie minionych.
Za tym pięknym skalistym brzegiem Dniepru rozciąga się
zachodnia część miasta Zaporoże. Minęły bezpowrotnie czasy gdy wystarczyło
pokonać tę skarpę i znaleźć się na dzikim stepie. Pierwotny krajobraz tych
terenów został całkowicie przekształcony przez człowieka a dawne stepy
zamieniły się za czasów sowieckich w zaorane pola. Słynne ukraińskie
czarnoziemy są bardzo przydatne dla rolnictwa i kraj ten mógłby być spichlerzem
Europy. Niestety nie przeszkodziło to Stalinowi doprowadzić do bezprecedensowej
klęski głodu w tej żyznej krainie.
Po długim spacerze można wypocząć w tej malowniczo położonej
restauracji z widokiem na Dniepr by posmakować ukraińskiej kuchni.
Chortyca to także bujna i różnorodna roślinność.
Las na Chortycy pośrodku wyspy. Większość drzew nie jest zbyt
wysoka ale nie ujmuje to uroku miejscowej zieleni. Spacer tutaj docenia się
zwłaszcza po upalnym dniu.
Bilbord reklamujący skansen na Siczy Zaporoskiej z
rekonstruktorami w historycznych kozackich strojach.
Stary most wciąż jeszcze łączy Chortycę z resztą miasta ale
niedługo będzie zastąpiony przez nową przeprawę.
Na współczesnej Ukrainie panuje tendencja do odcinania się od
komunistycznego dziedzictwa jednak we wschodniej części kraju gdzie dominuje
ludność rosyjskojęzyczna panuje inny stosunek do sowieckiej przeszłości niż na
zachodzie Ukrainy o czym świadczy ten monument z radzieckim samolotem z czasów
II wojny światowej.
Ten hotel w Zaporożu przypomina bliźniacze wieżowce z Dniepru
choć w mniejszej skali. Czyżby dzieło tego samego architekta?
Nad lewą odnogą Dniepru znajduje się plaża miejska.
Ostatnie godziny w Zaporożu. Z załadowanymi plecakami
opuszczamy hotel by udać się na dworzec kolejowy. Czas wracać do domu.
Po przeszło dwudziestogodzinnej podróży koleją w poprzek
Ukrainy docieramy ponownie do Kowla. Stąd już stosunkowo niedaleko do granicy.
Przed kowelskim dworcem kwitnie handel. Można tu kupić niemal
wszystko od ziemniaków po walutę.
Pięknie oświetlony w promieniach słońca krzyż na kopule
Soboru Zmartwychwstania Pańskiego w Kowlu.
Ostatni rzut oka na kowelski dworzec o zachodzie słońca.
I to już koniec opowieści.
Damian Kosiński