SPOTKANIE

       Starsi panowie, nobliwe panie,
       W Moku, w jadalni jedzą śniadanie.
       Z blaszanych pudeł, jak przed pół wiekiem
       Wyjmują płatki i tubki z mlekiem.
       Idą po wrzątek, to rzecz sprawdzona,
       Zamiast gruzińskiej wrzucą Liptona.
       Lub zrobią zupkę Knorra z torbeczki
       Zamiast poprzedniej Maggi kosteczki.
       Inne produkty, niż dawniej były,
       Ale zwyczaje się nie zmieniły.
       Spojrzą na góry, dziwnie wysoko;
       Ciut, ciut za trudne to Morskie Oko.
       Już nowa młodzież w tych górach grzebie,
       Ale jesteśmy tutaj U SIEBIE.

                                Janusz Chalecki         29.05.2008

 

Jak co roku, w Morskim Oku

 

Taternicy-seniorzy obchodzą stulecie budowy

„nowego” schroniska nad Morskim Okiem

 

Po raz szesnasty, w dniach 30 maja – 1 czerwca 2008 r.,  spotkali się taternicy-seniorzy Klubu Wysokogórskiego w schronisku nad Morskim Okiem. To spotkanie miało charakter szczególny. Sto lat temu kończyła się budowa tzw. nowego schroniska nad Morskim Okiem, które zostało wzniesione przez Towarzystwo Tatrzańskie jako trzecie po pożarze w 1898 roku. Uroczyste otwarcie nastąpiło 15 sierpnia 1908 roku. Nasze spotkanie zapoczątkowuje obchody tej rocznicy.

 

     Morskie Oko przyjęło nas w tym roku wspaniałą pogodą. Na jubileusz stulecia nowego schroniska zjechało ponad sto osób, z trudem schronisko je pomieściło, organizując nawet dodatkowe łóżka.

Większość dotarła busami i furkami, ale tym bardziej warto odnotować bardziej oryginalne i ambitne dojścia. Tak więc trzech dzielnych warszawiaków: Michał Burczyk, Staszek Kuliński i Leszek Łącki doszli w trzech dniach przez Halę Gąsienicową – Zawrat – dol. Pięciu Stawów Polskich i Świstówkę, Opalone. Może to nic nadzwyczajnego, ale sporo jeszcze śniegu leży na szlakach. Jeszcze ambitniej dotarł samopas Jacek Karwowski z Torunia, w dwóch dniach przez Halę Gąsienicową – Granaty – Kozi Wierch – dol. Pięciu Stawów itd. Maciej Popko wyszedł na Rysy. Inni byli na Wrotach Chałubińskiego. Byli tacy co dojechali przez Korbielów i Słowację wstępując po drodze na symboliczny cmentarz pod Osterwą, gdzie jest m.in. tablica pamiątkowa Jana Długosza – Palanta, rówieśnika wielu z nas i przyjaciela. Osobiście miałam okazję wracać przez Słowację wieziona przez Jaworzynę, Podspady, Jurgów, Białkę; dopiero w Nowym Targu włączyliśmy się w „zakopiankę” omijając częściowo korki.

Pierwsi byli już we czwartek, większość przybywała przez cały piątek. Wyruszali od razu na tradycyjne spacery wokół jeziora, nad Czarny Staw czy do dol. Za Mnichem. Można też było wypełnić czas posiadami na zewnątrz schroniska. Do Morskiego Oka docierają także juniorzy wózkami spacerowymi, najmłodsi turyści liczyli 6-7 miesięcy! Pamiątkowe zdjęcie – będzie się można kiedyś takim wyczynem pochwalić.

 

 

 

BABINIEC

 

foto Mariana Bały, 2008

 

 

Mieliśmy wspaniałe widowisko burzowe w sobotę po południu – ulewny deszcz, grad, grzmoty i błyskawice (!). Cudowny spektakl specjalnie dla starszych państwa. Rozpadało się, ludzie stłoczyli się w schronisku, aby przeczekać deszcz i opóźniło to ich schodzenie w dół. Msza św. musiała odbyć się na werandzie, którą należało wcześniej posprzątać, spowodowało to trzy kwadranse opóźnienia. Mszę św. odprawił nasz kolega, ks. Krzysztof Gardyna. Znowu zostało wyczytane tuzin nazwisk osób, które w ciągu ostatniego roku opuściły nas na zawsze.

Ubywa nas, a stale przybywa; niektóre osoby pojawiły się po raz pierwszy w Morskim Oku, nawet po 40-50 latach! Ci byli specjalnie serdecznie witani. Potem stwierdzali, że to był ich błąd, że nie przyjeżdżali wcześniej.

Jak zwykle powitałam zebranych, siedzących także na werandzie przy wyjętych oknach do sali jadalnej, bo nie pomieściliśmy się wszyscy w jadalni. Gromkim „sto lat” uczciliśmy najstarszego z nas, Zdzicha Dziędzielewicza-Kirkina (rocznik 1916). Zabrali potem głos prezes Polskiego Związku Alpinizmu, Janusz Onyszkiewicz i Marysia Łapińska, kierowniczka schroniska. Zbyszek Skoczylas swym tubalnym głosem panował jak zwykle nad dyscypliną sali. Wyczytywał nazwiska – wszyscy uczestnicy dostali w prezencie pamiątkowe talerze, na każdym było wymalowane schronisko i wypisane imię i nazwisko każdego z nas. Do tego mini-butelczyna tradycyjnej morskoocznej litworówki. Kolejną niespodzianką kierownictwa schroniska był spektakl pt. „Dar i zmaganie. Walka o Morskie Oko” w wykonaniu artystów z Kurnika pod Poznaniem. Scenariusz oparty był na pamiętniku leśniczego hr Zamoyskiego, Władysława Bieńkowskiego i poemacie Karola Wojtyły „Myśląc Ojczyzna”. Dzięki przeplataniu się obu tekstów dwudziestoletnie zmagania o przyznanie tego najpiękniejszego skrawka naszej Ojczyzny Galicji, czyli stronie polskiej urosły do wielkiego patriotycznego symbolu. Skłonna do gwaru sala wysłuchała przeszło godzinnego występu w wielkim skupieniu. Zrezygnowałam już z poszerzenia programu odczytaniem relacji Ferdynanda Hoesicka sprzed stu lat z otwarcia nowego schroniska przez Anię Milewską-Zawadową, ale tekst ten wszyscy otrzymali. Publikujemy go także w tym „Co słychać?” 

Później większość z nas przeniosła się na werandę gdzie przy akompaniamencie gitary Krysi

Dolebskiej z wielkim zapałem wyśpiewaliśmy cały repertuar piosenek słowackich, a następnie wielu innych pieśni masowych jak „Czerwony pas” czy „Żal, żal za dziewczyną...”

Powszechnie znane i lubiane w naszym środowisku taternickim piosenki słowackie zostały przyswojone dzięki naszym nielegalnym wypadom na słowacką stronę i spotkaniach tam na biwakach z taternikami słowackimi. W tych warunkach powstawały przyjaźnie podczas gdy oficjalna granica bratnich państw demokracji ludowej, zamiast łączyć, dzieliła. A liryczne, melodyjne słowackie piosenki były śpiewane w Morskim Oku i na biwakach w podkrakowskich dolinkach.

 

 

 

ŚPIEWAMY

 

foto Mariana Bały, 2008

 

 

Serdeczność, spontaniczność naszych wzajemnych rozmów i kontaktów stanowiła i stanowi niepowtarzalną atmosferę corocznych spotkań taterników-seniorów w Morskim Oku, dla których przez te kilka spędzonych wspólnie godzin czas się zatrzymuje.

Przed rozjechaniem się na drugi dzień do rytuałów należy wspólne pamiątkowe zdjęcie. Do zobaczenia za rok, po raz siedemnasty!

Barbara Morawska-Nowak