TOAST

Toast wygłoszony w chacie w niedzielę 1.07.2007 z okazji imienin Obojga Prezesów

     Dziś prezesów naszych dwoje
     Słowa swe przekuwa w czyny.
     Czas ku temu, więc oboje
     Wyprawiają imieniny.


          Tedy zwolna się zbieramy.
          Dobrze robi las na zdrowie.
          I już wkrótce zaśpiewamy:
          Vivant, vivant prezesowie!


     Jest i wino, i sałatka.
     Smalec, co go robi Ela.
     Piękna, piękna nasza chatka.
     Piękna, piękna dziś niedziela.


          A niedługo już - słuchajcie!
          Na stół wjedzie znana zupa.
          Zupy, zupy, zupy dajcie,
          Cała już skanduje grupa.


     Cóż, że wkoło las i piaski,
     Że nas nie ma w jakimś żlebie?
     Że krajobraz jakiś płaski?
     Przecież za to mamy siebie!








          Szumi puszcza naokoło.
          Ciepło jest - nie trzeba swetrów.
          W duszy jakoś mi wesoło,
          (w nogach kilka kilometrów).


     I refleksja zrozumiała
     (jasno zaraz się wyłuszczy).
     By przyjemność była cała,
     Trzeba zdrowo przejść po puszczy.


          A myśl główna tu przychodzi -
          Mocno wali w łeb obuchem!
          Ciałem tośmy już niemłodzi,
          Ale jacy młodzi - duchem!!!

     Kto najmłodszy w naszym gronie?
     Ten, kto jemu przewodniczy!
     Więc przed Elą schylmy skronie:
     Klub Ci, szczęścia, Elu, życzy!


          Toast ten zakończeniowy
          Niechaj do każdego dotrze:
          Vivat prezes honorowy!
          No, i pomyślności, Piotrze!