INDOCHINY

cz. I

 

- WIETNAM – Podróż do krainy smoków

 

Naszą podróż do Indochin, regionu o bogatej historii i kulturze, odbyliśmy w okresie od 26 listopada do 19 grudnia 2011 r. W wyprawie uczestniczyły 22 osoby. Sami zaplanowaliśmy trasę i opracowaliśmy program zwiedzania, natomiast organizację wyjazdu powierzyliśmy agencji Wietnamskich Linii Lotniczych EAST SEA z siedzibą w Warszawie, przy ul. Wspólnej

 

Bezpośredni lot z Warszawy do Hanoi liniami PLL LOT trwał ok. 11 godzin. Po wieczornym zwiedzaniu Hanoi, wcześnie rano polecieliśmy do Hue, położonej w środkowym Wietnamie dawnej stolicy dynastii Nguyenów (w latach 1802 -1945). Przyjemnym wytchnieniem od upału była wycieczka łodziami po Perfumowanej Rzece (Huong) do najsłynniejszej pagody Wietnamu - 7-piętrowej Thien Mu.

 

 

Największą atrakcją turystyczną Hue jest Cesarska twierdza (lista UNESCO) obejmująca Cesarskie Miasto i Zakazane Miasto: pałace, pawilony, świątynie, bramy, sadzawki i ogrody. Właśnie w Hue spotkaliśmy tytułowe smoki, popularny motyw dekoracyjny, symbol cesarstwa.

 

 

Następnie obejrzeliśmy położone pod miastem grobowce dwóch cesarzy dynastii Nguyen – Khai Dinh i Tu Duc.

 

 

Kolejnym przystankiem w naszej podróży było małe miasteczko Hoi An, jedno z najpiękniejszych w Wietnamie, gdzie dojechaliśmy autokarem malowniczą „drogą mandarynów”. Stare miasto z XVI-XVIII w. (wpisane na listę UNESCO) z plątaniną uliczek, mnóstwem herbaciarni, małych restauracji, galerii, warsztatów rzemieślniczych, pracowni artystów i sklepów dla turystów, po prostu zachwyca. Najciekawsze zabytki: 400-letni japoński, drewniany kryty most, Chińska Sala Zgromadzeń oraz XVIII-wieczny chińskie domy.

 

 

 

 

Z Hoi An zrobiliśmy wyczieczkę do My Son (lista UNESCO), gdzie podziwialiśmy ruiny wspaniałego niegdyś świętego miasta wyznającego hinduizm ludu Czam (IV-XII w.). Na skutek upływu czasu oraz amerykańskich bombardowań niewiele pozostało z kilkudziesięciu świątyń oraz budynków mieszkalnych. Miejsce ma wiele uroku, gdyż jest malowniczo położone w dolinie, wśród porośniętych dżunglą wzgórz.

W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku polscy konserwatorzy (pod kierunkiem architekta Kazimierza Kwiatkowskiego) wykonywali inwentaryzację architektoniczną świątyń oraz uczestniczyli w pracach zabezpieczających przed niszczącym wpływem klimatu, roślinności i wilgoci. W mieście Da Nang znajduje się Muzeum Czamów z kolekcją ok. 300 rzeźb (II-XV w.) z ceramiki, piaskowca i brązu, reprezentujących dziedzictwo antycznej cywilizacji królestwa Champa.

 

 

Kolejny przelot na południe do Nha Trang. Jest to kurort położony nad Zatoką Tonkińską. Jest tu 7 km białej, piaszczystej plaży, ale miasto ma również do zaoferowania kilka w miarę interesujących zabytków. Przede wszystkim kompleks świątynny Cham Ponaga oraz pagodę Long Son.

 

 

Będąc w Nha Trang mieliśmy trochę czasu na wypoczynek. Udaliśmy się na całodzienną wycieczkę łodzią, zatrzymując się przy kilku z 19-tu wysepek pobliskiego archipelagu m. in. snurkowaliśmy przy wyspie Mun, relaksowaliśmy się na plaży wyspy Kon i obejrzeliśmy Tri Nguyen Aquarium na wyspie Mieu.

 

Kolejnym etapem podróży był przelot na południe, do Sajgonu, od roku 1975 zwanego Ho Chi Minh city (ok. 8 mln mieszkańców i – jak twierdził nasz przewodnik- 6 mln skuterów). Zwiedzanie miasta obejmowało: spacer słynną ulicą Dong Khoi (zwaną w czasach francuskich Rue Catinat) z pięknymi, kolonialnymi budynkami z XIX/XX w., obok pięknych gmachów Opery i Ratusza.

 

 

Dalej: neoromańska Katedra Notre-Dame z XIX w., Poczta Główna (zaprojektowana w pracowni Gustawa Eiffel’a),

 

 

oraz Pałac Zjednoczenia, zbudowany w 1966 r. dla Prezydenta. Gdy w kwietniu 1975 został zdobyty przez czołgi, Saigon poddał się wojskom północy.

 

 

Chodząc po ulicach centralnej części miasta, tzw. Dzielnicy nr 1, można poczuć się jak w Paryżu. Piękne, zadbane XIX-wieczne budynki – wszystko to dobitnie przypomina o kolonialnej historii Sajgonu. Ta część miasta jest też najbardziej zadbana, ulice są czyste, a witryny luksusowych sklepów kuszą towarami zachodnich marek (choć i tak wszystko jest pewnie „made in China”). Wystarczy jednak wsiąść na skuter i przejechać kilka kilometrów, żeby przenieść się do Chin. Dzielnica Cholon zwana dziś potocznie Chinatown, jest enklawą stworzoną przez chińskich uchodźców prawie trzy wieki temu. Jak na ironię, najmniej ciekawe jest wietnamskie oblicze Sajgonu. Wysokie domy, szare, lub pomalowane na intensywne kolory, budowane są raczej bez żadnej myśli urbanistycznej. Każdy budynek to osobne „dzieło sztuki” zupełnie nie pasujący do otoczenia.

 

 

Dużą atrakcją była dla nas całodzienna wycieczka z Sajgonu do delty Mekongu. Warto przypomnieć, że Mekong (dł. 4500 km) wypływa na Wyżynie Tybetańskiej, na wysokości ok. 5000 m. W górnym biegu jest typową rzeką górską, płynie na południe wąską doliną z licznymi progami i wodospadami przez Góry Sino-Tybetańskie. Natomiast w środkowym i dolnym biegu płynie krętym korytem przez Półwysep Indochiński, przecina Równinę Kambodżańską, stając się rzeką nizinną. Na terenie Kambodży osiąga szerokość 18 km. Powyżej Phnom Penh łączy się z ogromnym, naturalnym jeziorem Tonle Sap, do którego w okresie wysokich stanów cofają się wody wezbranej rzeki, powodując powiększenie powierzchni jeziora ponad 8-krotnie. Poniżej Phnom Penh, w południowej Kambodży oraz w Wietnamie Mekong tworzy rozległą deltę o powierzchni ok. 70 tys. km2, przez którą uchodzi do Morza Południowochińskiego dziewięciona głównymi odnogami, zwanymi Cuu Long (dziewięć smoków).

 

 

Ciekawostką jest bajecznie kolorowa Świątynia Cao Dai, którą zwiedziliśmy po drodze. Religia zwana Kaodaizmem, powstała w 1926 roku w Wietnamie. Ma charakter synkretyczny (o tendencjach uniwersalistycznych) łącząc elementy buddyzmu, chrześcijaństwa, konfucjanizmu, taoizmu, świeckiej filozofii, a w mniejszym stopniu również islamu i judaizmu. Posiada ok. 2,5 mln wyznawców. Jednak większość, 54% społeczeństwa to Buddyści.

 

 

 

 

Byliśmy również na lokalnym targu.

 

Kolejnym krajem na trasie naszej podróży była Kambodża. Na kilka dni rozstliśmy się więc z Wietnamem i z Sajgonu polecieliśmy do Siem Reap...........

 

INDOCHINY

cz. II

 

- KAMBODŻA – klejnoty ukryte w dżungli.