|
Hillary i Tenzing Być może fachowcy uznają zdobycie Everestu
za najważniejsze wydarzenie w alpiniźmie XX wieku. W każdym razie od 29 maja 1953 nie można już na Ziemi pobić rekordu wysokości, chyba, że ktoś stanie na kimś na tym czubku czubka...
29 października w drugim programie tv o 13:00 nadano film o Tenzingu i Hillarym. Wielu z nas czytało "Człowieka Everestu" (Iskry, 1957). Była to relacja prostego
niepiśmiennego człowieka, trochę przytłoczonego sukcesem, ale szczęśliwego, że udało mu się osiągnąć to, o czym marzył. A raczej to, że w tym co robił przez całe życie, osiągnął jakiś sukces. Z książki wyzierał człowiek
szczęśliwy, świadomy tego, że już czeka go życie bez problemów. Zawsze miałem wrażenie, że ta filozofia Tenzinga była dorobiona, stworzona przez dziennikarza spisującego książkę (James
Ullman). To się ładnie komponowało: ubogi góral nepalski dzięki własnym przymiotom i uśmiechowi losu osiąga Wielki Cel. Taki Klimek Bachleda do kwadratu i ze szczęśliwym zakończeniem. Szliśmy na górę nie jak żołnierz
na wroga, tylko jak dziecko, które wspina się do kolan matki. Thudżi dżej, Czomolungmo! Jestem ci wdzięczny! Bardzo to ładne i romantyczne, jak, nie przymierzając, to:
Kiedy odmierzam dni, którem przeżył, Szukając, gdzie gorejący wątek,
Ten sam październik staje jak świeży
Dwudziesty piąty – to był początek!
Włodzimierz Majakowski Tymczasem losy Tenzinga po powrocie z Everestu były pasmem niepowodzeń. Został usunięty z Instytutu Himalajskiego, nie miał za co żyć, wrócił do
przewo-dnictwa, ale był w tym coraz gorszy. Nie miał nikogo bliskiego. Pił i podobno to go wpędziło do grobu. Jak to się często zdarza, doceniono go po śmierci. Pogrzeb był narodową manifestacją, zwłaszcza w Nepalu.
Zaraz po zdobyciu Mount Everestu Tenzing został bowiem bohaterem narodowym Indii i Nepalu. Obydwa kraje uważały go za swego i chciały zmusić do deklaracji, czy czuje się Nepal-czykiem czy Hindusem - a on zdaje
się nie bardzo wiedział, o co w tym chodzi ("ja tutejszy, panocku!"). Postawiono mu pomnik, na którym stoi w znanej pozycji, w jakiej sfotografował go Hillary na szczycie (redakcja ma zdjęcie w tej pozycji
na Sarniej Skałce, sam Hillary nie chciał zdjęcia na szczycie Everestu). Grób Tenzinga jest teraz miejscem pielgrzymek. Natomiast Hillary po zdobyciu Everestu zaangażował się
w pomoc Szerpom w Nepalu. Załamał się, gdy jego żona i córka zginęły w katastrofie samolotowej właśnie w Nepalu. Film pokazywał, jak chodzi po Katmandu w masce tlenowej. Potem pozbierał się i znów jest pogodnym,
dobrze zakonserwowanym mocno starszym panem. "Tych dwóch ludzi było różnych przedtem i potem. Jedyne, co mieli wspólnego, to owe 10 minut na Dachu Świata" - brzmiał końcowy komentarz
filmu. "Wiadomości" wydaje Stołeczny Klub Tatrzański, Senatorska 11, 00-075 Opracowanie: Michał Szurek, tel 664-5984, szurek@mimuw.edu.pl |